środa, 21 maja 2014

Festiwal w Cannes :) i wielkie zaskoczenie :P

Hej hej...


No powiem tak: zdziwiona jestem bardzo :)
Dzisiejszy dzień nazwę - Dniem opadniętej szczęki :D
Dlaczego? 


 
Już zaczynam opowiadać :)
Jak widać na załączonym obrazku - bardzo sympatycznie oznaczono gdzie znajdziemy festiwal :D.
Takich strzałek w kolorze żółtym jest pełno - co mnie cieszy niewymownie bo łatwo trafić.


Cannes jest bardzo "krzywym" miastem :D czyli górki i dolinki, wszystkie ulice są zastawione samochodami po obu stronach :)
Niektóre uliczki są nieprawdopodobnie strome :)


Oczywiście spodziewałam się palm, ale tyle???
Jak w dżungli :P


Jachtów miliony :D - kompletna patykoza - czyli setki masztów...


Bez najmniejszych problemów można wjechać do samego centrum, nikt nie ogranicza :D - dosłownie jak byśmy chcieli - nawet na ten dywan czerwony od biedy by się dało wjechać.
Spodziewałam się, że ten słynny bulwar Croisette będzie zamknięty dla samochodów - a tu niespodzianka: róbta co chceta :D


Stoimy obok szybu wentylacyjnego parkingu na którym stoi nasz samochód - 2 piętra pod ziemią (i częściowo pod wodą?).
Parkowanie? No problem!!! - miejsca sporo, koszt też nie jakiś wygórowany :) - około 2 Euro za godzinę.
Niebieskie szyby - to część frontu kasyna - jak widać, bliziutko od parkingu.


Kasyno w Cannes - przylegające do budynku festiwalu.  Proponuję zwrócić uwagę - większość osób ubrana w długie rękawy :D - jest chyba z 25 stopni :P
Muszą koniecznie odwiedzić Polskę w zimie :)
Nauczą się lepiej znosić "niskie" temperatury. 



Jeszcze kilkanaście metrów i już :D
To tu dzieją się te wielkie rzeczy :P
Widać piękną kolejkę po karty akredytacyjne - pozwalają na zwiedzanie budynku, oglądanie filmów etc...


To mniej ważne wejście :D 


Na dolnym zdjęciu mój małżonek i oczywiście nasza Lula (znudzona jak pies i zdegustowana moim i męża entuzjazmem :D).


A oto osławiony czerwony dywan :D
Rozwijają nowy :P
Tak naprawdę to filcowa wykładzina - do dywanu temu daleko :) BTW
Ale trzeba przyznać - czyściutki...


 Niestety jako gwiazdy - występuję ja i Lula :D


Nikogo sławnego poza nami nie było :( 


Ale jutro znów tam się wybieramy i może wtedy się uda....
Poniżej fotki odbitych łapek - zaraz obok wejścia głównego. 


Polski akcent :) powyżej i amerykański poniżej - małe ma rączki Sharon :P
Mniejsze niż moje i to zdecydowanie.


Nasze zadki (mój i Luli) na tle palm...
Widzicie tego faceta w kurtce???
W słońcu termometr wskazywał - bagatela 48 stopni :P



A oto plaża :) zaraz obok budynku festiwalowego. Wolna od opłat (co rzadkie w tym miejscu), piaszczysta (też jestem zaskoczona - myślałam, że to my mamy monopol na piaskowe plaże), czyściusieńka i pusta (za zimno - widocznie :P). Jutro się wybieramy - poopalać jakieś 2 godziny - więcej nie zniesiemy - słońce parzy okrutnie.


Sporo pań w toplesie :D ale raczej to nie dla mnie, chociaż widziałam dzisiaj cycuchy których właścicielka musiała urodzić się wkrótce po II WŚ :D


Jak widać: bieda wyziera z każdego kąta - te jachty...
To coś wielkie białe  i pływające ponoć należy do jakiegoś Rosjanina - ma takich pięć :D


A oto sposób na zarabianie pieniążków - czyli puszka srebrnej farby :D i odrobina cierpliwości. Ci dwaj są "prawdziwi" :D - żyją i czasami się ruszają, mała dziewczynka między nimi na szczęście okazała się lalką. I jeszcze lewitujący fakir :D (tak naprawdę siedzi na czymś podpartym z jednej strony brązowym drążkiem).


I wracamy powoli w stronę parkingu...


Na do widzenia :D moja fotka w lusterku wstecznym :)


I jeszcze raz kasyno...


Uliczki Cannes...




 Droga do Antibes, ale to już w następnym odcinku.


Zaskoczenie kompletne. Spodziewaliśmy się, że bulwar Croisette będzie zamknięty dla ruchu samochodów - a tu proszę: żadnych stref, żadnych kłopotów - można jeździć gdzie się tylko chce i plątać po mieście bez przeszkód.

Wkrótce wycieczka do Antibes i dzikie plaże :)
Zapraszam.


19 komentarzy:

  1. Byłam niestety tylko raz ale bardzo dobrze wspominam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaasaa!!!! Czerwony dyyywan!!! Filcowy niefilcowy.. ale to TEN! :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. najbardziej mnie powala to ze faktycznie upal a ludzie poubierani w spodnie kurtki:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Wnuki to same sobie pojadą :P
      O ile się ich doczekam - moje chłopaki (synowie) raczej niemrawo się zabierają za te sprawy :P

      Usuń
  5. Zazdroszczę takiej wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne widoki :D A roślinki popisanej szkoda ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajna wycieczka :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby ci ludzie przyjechali zimą do Polski, to pół szafy ubraliby na siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. świetnie spędzony czas :) piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW coś pięknego

    Też chciałabym kiedyś pozwiedzać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Choć na chwilę udało mi się przenieśnesć do Cannes ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszczę wyjazdu :] Sama bym się tam wybrała :)

    OdpowiedzUsuń